Kazanie na 3 Niedziela Adwentu , rok B 1993 (Joh)
Zurück zur Übersicht von: 3. Advent Lesejahr B
12. Dezember 1993 - Pfarrei Mützenich
Pytania zadaje się wtedy, gdy istnieją jakieś wątpliwości.
Jeśli nie jesteśmy pytani o naszą wiarę, to znaczy, że
inni nie mają co do niej żadnych wątpliwości. Mogą
być trzy przyczyny takiego stanu rzeczy: albo wiara jest oczywista, albo
pytanie jest nietaktowne, albo po prostu pytanie o wiarę chrześcijańską
jest nieinteresujące.
1. Wątpliwości
- Znamienne dla dzisiejszej Ewangelii jest to, że wielokrotnie mówi się
o „świadku” i o „świadectwie“. Świadek potrzebny jest tylko
podczas toczącej się przed sądem rozprawy, której ostatecznym
wynikiem będzie wyrok. Dlatego też natychmiast nasuwa się pytanie:
kto kogo tutaj sądzi? Ewangelia daje nam odpowiedź na przykładzie
jednego człowieka, Jana Chrzciciela: świadczy on o Mesjaszu w odpowiedzi
na pytania zadawane przez kapłanów i lewitów wysłanych do niego
z Jerozolimy.
- Pytania zadaje się wtedy, gdy istnieją jakieś wątpliwości.
Jeśli nie jesteśmy pytani o naszą wiarę, to znaczy, że
inni nie mają co do niej żadnych wątpliwości. Mogą
być trzy przyczyny takiego stanu rzeczy: albo wiara jest oczywista, albo
pytanie jest nietaktowne, albo po prostu pytanie o wiarę chrześcijańską
jest nieinteresujące.
- Wiara „oczywista” nie może być i nie jest przyczyną tego,
że nie jesteśmy o nią pytani. Kto zresztą odważyłby
się stwierdzić, że religia i wiara chrześcijańska
są dzisiaj sprawą oczywistą? I rzeczywiście, jest wiele
spraw, które obecnie nie są (już) oczywiste. W wielu dziedzinach
życia doprowadziło to do sytuacji, że człowiek czuje się
przeciążony nieodzownością nieustannego podejmowania decyzji.
Aby zabezpieczyć się przed koniecznością wyjaśniania
zbyt wielu „spraw nieoczywistych”, tworzy z nich tabu. I dlatego tyle tematów
uznawanych jest za nietaktowne, co z kolei pozwala zapobiec zbędnym dyskusjom
i kłótniom. W licznych kręgach tematem nietaktownym jest np. polityka;
we wzajemnych kontaktach starannie unikamy poruszania tematów konfliktowych,
gdyż boimy się, że taka dyskusja przerośnie nasze siły
– a często efektem tego jest dalsze narastanie konfliktów. Jeśli
chcemy wiedzieć, jakie tematy stanowią tabu, wystarczy sprawdzić
tytuły cieszących się dużą popularnością
talkshows. Perwersje seksualne już od dawna serwowane są w porannych
programach telewizyjnych. Natomiast prawdziwą sensacją są te
audycje, w których zadawane są pytania dotyczące wiary, zwłaszcza
wtedy, gdy osoba pytana uznaje się za osobę religijną.
2. Sprawy prywatne nie budzą
zainteresowania
- Tylko uczestnicy talkshows pozwalają sobie na przełamywanie tabu.
We wszystkich innych sytuacjach ludzie milczą. „Wiara nikogo nie obchodzi,
nie rozmawia się o niej.” Nawet księdzu (jako oficjalnemu przedstawicielowi
Kościoła) często nie wypada postępować inaczej, chociaż
nie tylko jego powołanie, lecz także sposób życia wskazują
(lub powinny wskazywać) na wiarę. A może ten sposób życia
nie jest aż tak intrygujący jak sposób życia Jana Chrzciciela,
do którego ludzie czuli się zmuszeni przychodzić i pytać: Skąd
oczekujesz zbawienia dla siebie?
- Natomiast o naszą wiarę nikt nie będzie nas pytał tylko
dlatego, że jest intrygująca. Często jest tak, że nikt
nie pyta nas o wiarę, ponieważ nikogo to nie interesuje. Nie ma
żadnego powodu, by o nią pytać. Czy warto zastanawiać
się, co może być interesującego w wierze chrześcijańskiej?
Nikogo nie obchodzi, w co ktoś inny „osobiście“ wierzy.
- Nie mogę pozbyć się podejrzeń, że jest to związane
z tym, iż profesjonalizacja i instytucjonalizacja publicznej strony wiary
równocześnie ją wyjałowiła. Wiara osobista stała
się sprawą prywatną. Wątpliwości dotyczą Kościoła
jako instytucji i przesuwane są na coraz wyższe poziomy tej instytucji.
Im wyższy poziom, tym więcej pytań można zadawać
lub tym bardziej krytykować. Konsekwencją tego jest niszczenie autorytetu
zarówno instytucji i jej władz, jak też zwykłych księży.
Sukcesem byłoby całkowite stłumienie zainteresowania wiarą;
wiara powinna stać się sprawą wyłącznie prywatną,
a zatem zupełnie nieinteresującą. I ma to pewien sens. Wiara
osobista staje się nijaka, ponieważ za bardzo jest odniesiona do
osoby wierzącej, do jednostki. A to sprzyja definiowaniu jej według
kryteriów „prywatnych“: jak pomaga mi w ustabilizowaniu mojego życia,
nadaniu mu „sensu” itd.
3. Wskazywanie na Większego
- Jan Chrzciciel jest niezwykły nie tylko jako człowiek. Również
jego wiara jest niezwykła. A my musimy ponownie nauczyć odnajdywać
się w rzeczywistości, której uczy nas Jan Chrzciciel: musimy stawać
się świadkami wskazującymi na Większego. Wolnością,
jaką chrześcijaństwo powinno głosić w tym świecie,
niejest wolność, której celem jest możność swobodnego
decydowania o sobie samym, ponieważ ukierunkowani jesteśmy na kogoś
innego, zupełnie innego, który nas przewyższa i któremu Jan Chrzciciel
nie czuje się godzien odwiązać rzemyka u sandała.
- To właśnie powinno być widoczne także w liturgii, to
powinno być sercem Kościoła. Nie celebrowanie własnej
wartości, lecz wskazywanie na Większego. Takiemu rozumieniu wiary
musi odpowiadać sposób życia, które nie może być podporządkowane
osiąganiu korzyści kosztem innych, uprzedzeniom, oszczerstwom, bluźnierstwom,
pochopnym osądom, chciwości, chęci posiadania itd.
- Poręczycielem, że wszystko nie skończy się w nicości,
jest właśnie ten Większy, Bóg, z którym się związaliśmy.
Przy końcu Ewangelii według św. Jana, w wieczerniku, Bóg odpowiada
na świadectwo Jana Chrzciciela. Jan Chrzciciel nie czuje się godny
odwiązać Jezusowi rzemyka u sandała. Natomiast Jezus przepasuje
się prześcieradłem, by swoim przyjaciołom własnoręcznie
umyć nogi (a była to najpodlejsza ze wszystkich prac). Uzasadnia
to bardzo prosto: powinniśmy stanowić jedno z Nim, a w Nim z Bogiem
Ojcem.
- Podczas Eucharystii otwieramy ręce czy usta na przyjęcie Komunii
i pozwalamy, by wcielony Bóg oddał się nam. Bóg nie zezwala nam,
abyśmy pozbawili się tego miłosiernego uczynku. Nas powinno
to zachęcać do wiary, która nie jest zajęta sama sobą,
lecz całkowicie oddaje się w ręce Boga. I właśnie
ten Bóg, większy od naszego świata, jest interesujący na tyle,
byśmy swoim postępowaniem prowokowali zadawanie pytania: kim jesteś
i w co wierzysz? „Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po
mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego
sandała.”